Meg

Meg

Z punktu widzenia czarnej kotki

Uwaga! Ten blog piszę ja, kotka Meg.

niedziela, 13 maja 2012

O sąsiadach zza płota i o niebezpieczeństwach czyhających na kota

Mrrauu! Nie wierzę, że już prawie połowa maja, a ja nie pisałam jeszcze o liliach.
Prawie wszyscy wiedzą o liliach, ale gdyby się tak się zdarzyło że ktos jeszcze nie wie - błagam:
NIE SADZCIE LILII W OGRÓDKACH I NA DZIAŁKACH, A JEŚLI MACIE TO ZNISZCIE.
NIE KUPUJCIE LILII DO DOMU!
LILIE TO ŚMIERC DLA KOTA!!!

Lilie i rośliny liliowate, jak krokus czy konwalia, stanowią dla kotów śmiertelne niebezpieczeństwo. Wystarczy, ze kot przejdzie pod lilią i pyłek zostanie na jego futerku, a potem to zliże, najprawdopodobnie umrze do 5ciu dni na niewydolność nerek i mocznicę. Wystapia wymioty i jesli ilość toksyny była duża, kota nie mozna już uratować. Przy mniejszej ilosci toksyny, życie kota można przedlużyć lekami, ale przy niewydolności nerek, marne to kocie życie..

Przypuszczam, że bylo to jednym z powodów, dlaczego nasi ludzie zdecydowali sie nie wypuszczać nas z ogródka. W naszej okolicy, czyli na przedmieściu, ale myślę, że i w calej Anglii na przedmiesciach, w małych miasteczkach i na wsiach dominują koty wychodzące.
Ludzie nie lubią mieć z kotami zachodu i często w domu nie ma nawet kuwety. Domownik, wychodząc rano do pracy "wystawia" kota przed dom.
Takie koty znają okolicę, zwykle nie odchodzą za daleko, często siedzą na progu i zagadują przechodnia: - miau, nie wiesz przypadkiem kiedy obiadek? W czasie pogody wygrzewają sie na słoneczku, mają też swoje kryjówki w raze deszczu.

Czasem w dzrzwiach od ogródka ludzie mają tzw. catflap, czyli klapki otwierane dla kota, żeby sobie mogl przyjść i wyjść kiedy zapragnie.

Inne koty radzą sobie po swojemu, np kot z sąsiedniej ulicy radzi sobie tak:
Uchylone górne okienko..
Kot hop na parapet....hop na daszek nad drzwiami.....hop na parapet na pietrze...a z tamtąd "wślizguje" sie do domu tak:



Ale wracając do tych drzwiczek dla kota. Myślę, że ludzie tu dają kotom za dużo wolności dla swojego świętego spokoju. Często kotu wolno wyjść nawet w nocy, a wiadomo, że my koty jesteśmy nokturalne i nam sie bardzo buszowanie po nocy podoba.
Naszym ludziom też trudno jest zgarnąć mnie i Lucy z oródka, gdy jest ciemno.
Ale w nocy czychaja na koty inne niebezieczeństwa, na przyklad lisy, ktorych w naszej okolicy jest dużo, koty tez wdają sie w bójki miedzy sobą, szkoda nawet myśleć...

Wczoraj moj Krzyś sfotografował takiego przystojniaka niedaleko nas, kot pozował "z dobrej strony", z drugiej strony nie miał oczka, ładnie zaszyta ranka. Szkoda, że nie opowiedział swojej historii.

W zeszłym roku na wiosne, nasza Pani Domu idąc z Krzysiem do szkoły po młodsze dzieci zauważyła leżacego pięknego, czarno-bialego kota. Krzyś miał chyba przeczucie, że coś jest nie tak bo podszedł bliżej i okazało się, że noga i bok kota są cale we krwi.
Pani szybko zadzwoniła do RSPCA (Royal Society for Preventing Cruelty to Animals) i 'kocia karetka" zjawiła sie szybciej niz przyjechalaby 'ludzka".
Mamy szczęście, bo oddzial RSPCA znajduje się w sąsiedniej wiosce i ten zajmuje się prawie wyłącznie kotami. To właśnie z tamtąd wzięliśmy Lucy.
Kota przewieziono do lecznicy gdzie okazało się, że kot miał zlamaną kość miednicy i inne urazy, najprawdopodobniej został potrącony przez samochód. Potrzebował trzech operacji, a kiedy się "wylizał', został zaadoptowany.
Kiedy Pani Domu odbierała Lucy z tego schroniska, zapytała o tego kota. Była tam ta sama osoba, ktora przyjechała 'karetką'. Powiedziala: Bardzo sie cieszymy, bo ten kot znalazł wspaniały dom. Dobrze sie skonczyło, aczkolwiek poszukiwania właściciela nie dały rezultatu. Może tak mialo być.

I tak czsem koty się gubią, błąkają się, aż znajdzie sie dobra dusza i przygarnie albo zabierze do schroniska.
Dbajcie o swoich przymilańskich. Niech one będą bezpieczne. I nawet jeśli Wasze koty są bezpieczne, błagam Was, edukujcie wszystkich na temat lilii. Wiele kotów żyje na działkach. Niech nie stanie im się krzywda.

Wasza Meg



7 komentarzy:

  1. O konwaliach nie wiedziałam - dziękuje za wiadomość

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o Liliach, ale o konwaliach już również nie...
    Za to temat mocznicy dobrze mi znany.. nasz tymczas Sanchez z nią walczy uparcie, ech. Koszmarna choroba.

    Wszystko dobre co się dobrze kończy - tak mówią. Szkoda tylko ze te koty najpierw musza tyle przez ludzi wycierpieć :(
    Kocia karetka faktycznie lepsza niz ludzka, u nas można umrzeć i ożyć ze dwa razy zanim przyjedzie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konwalie, jak się okazuje, są trujące nie tylko dla kotów.
      Cytuję z Wikipedii:
      Wszystkie części rośliny są trujące, przy czym szczególnie wrażliwe na zatrucia są dzieci. Opisano zatrucia śmiertelne u dzieci po zjedzeniu kilku jagód czy wypiciu wody z wazonu, w którym stał bukiet konwalii. Trujące są także perfumy z konwalii (m.in. do zatrucia śmiertelnego doszło po zastosowaniu lewatywy z użyciem gliceryny perfumowanej wyciągiem z konwalii)[22]. Konwalia powoduje także zatrucia wśród zwierząt, zwłaszcza gęsi i kaczek, rzadziej i tylko po spożyciu dużej ilości – koni i bydła[23]. Udokumentowano także padnięcie psa po zjedzeniu liści konwalii.
      Zatrucie objawia się u ludzi i zwierząt zaburzeniami w czynnościach przewodu pokarmowego (nudności, wymioty i biegunka), bólami i zawrotami głowy, ogólnym osłabieniem, zaburzeniem postrzegania barw (wszystko zdaje się być żółte) oraz pracy serca. Dochodzi do zaburzeń rytmu serca, spadku ciśnienia tętniczego, częste są zaburzenia gospodarki potasem (hipokaliemia lub hiperkaliemia), w ciężkich przypadkach śmierć następuje w wyniku zapaści przez migotanie komór[22]. Kontakt skóry z liśćmi może wywołać u osób wrażliwych słabe podrażnienia. Także proszek z wysuszonego ziela działa drażniąco na błony śluzowe nosa, powodując kichanie i dlatego praca z surowcem zielarskim wymaga stosowanie masek z wilgotnej gazy.

      Usuń
  3. ojoj ja kota jeszcze nie mam ale dziecko ktore zaczyna chodzic i konwalie w ogrodku!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrób bukieciki i sprzedaj na targu, a za zarobione pieniądze kup sobie kota! :-)
      Kotka Meg

      Usuń
  4. Znalazlam dzisiaj Twojego bloga, mam dwa koty. Moje koty nie maja kociej klapki, wypuszczam i wpuszczam przez drzwi, a po 21-szej drzwi juz sie nie otwieraja na zewnatrz. Kiedy nikogo nie ma w domu futrzaki maja areszt domowy, chociaz ta zasada czasami jest lamana, ale to tylko wtedy gdy po dluzszym okresie brzydkiej pogody nastepuja ladne sloneczne dni i futra dostaja malpiego rozumu.
    O konwaliach ze trujace slyszalam, ale nie wiedzialam ze sa za tak niebezpieczne.
    Pozdrawiam z Londynu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rownież pozdrawiam, bardzo mi miło. Ja pisałam bardziej o nieroztropnych anglikach, jakich koło nas pełno. Głaski dla kotków.

    OdpowiedzUsuń